🐻 I Nie Wódź Nas Na Pokuszenie

Modlitwy Modlitwy Modlitwa Pańska – Ojcze nasz. Ojcze nasz, któryś jest w niebie, święć się imię Twoje; przyjdź Królestwo Twoje; bądź wola Twoja jako w niebie, tak i na ziemi. Chleba naszego powszedniego daj nam dzisiaj; i odpuść nam nasze winy, jako i my odpuszczamy naszym winowajcom; i nie wódź nas na pokuszenie, Ks. Marek Dziewiecki: To oczywiste, że do złego kusi nas szatan, a także ci ludzie, którzy Boga nie słuchają. Czasami my samych siebie wodzimy na pokuszenie – w małych i w ważnych sprawach. Powyższą prośbę z Modlitwy Pańskiej część specjalistów tłumaczy w ten sposób: „Nie dopuść, byśmy ulegli pokusie”. Z pewnością By nas nie wodziło na pokuszenie. It's leading us not into temptation. Mamy nakaz aresztowania, bowiem wodzie lud na pokuszenie. We have an arrest warrant for him for seducing the people. Zrobi wszystko, by was zwieść na pokuszenie. It will do everything in it's power to tempt you. Display more examples. Utwórz konto. Język. Ojcze nasz, któryś jest w niebie, , święć się imię Twoje;, przyjdź Królestwo Twoje;, bądź wola Twoja jako w niebie, tak i na ziemi., Chleba naszego powszedniego daj nam dzisiaj; , i odpuść nam nasze winy,, jako i my odpuszczamy naszym winowajcom;, i nie wódź nas na pokuszenie,, ale nas zbaw ode Złego.. I nie wódź nas na pokuszenie [Tuba Cordis 9 XII A.D. 2018] Autor: parafia nspj górka forum o 20:20. Uwielbienie i wykład "Nie wódź nas na pokuszenie" Adam Urban. Uwielbienie i wykład "Nie wódź nas na pokuszenie" Adam Urban Video. Home. Live. Reels. Shows Listen to I nie wódź nas na pokuszenie – opowiadanie erotyczne by Catrina Curant with a free trial. Listen to bestselling audiobooks on the web, iPad, iPhone and Android. LDZ // W kolejnym rozważaniu z serii "Jak w niebie tak i na ziemi" poprowadził nas Szymon KarkowskiFragment: Ewangelia Mateusza; 6:13aList Jakuba 1:9-15Data: 00:00 Dlaczego niektórzy księża odmawiają modlitwę do św. Michała Archanioła na końcu Mszy Św., a niektórzy ją pomijają? 06:39 Kiedy zmarła moja mama, czy te I nie wódź nas na pokuszenie, ale nas zbaw ode złego; albowiem twoje jest królestwo i moc i chwała na wieki. Amen. I nie wódź nas na pokuszenie, ale nas zbaw od przyrodniczej pościeli, Amen. https://twitter.com/kot_z_twarza/status/1451978586492129280. 23 Oct 2021 WYRAŻENIE: "I NIE WÓDŹ NAS NA POKUSZENIE, ALE NAS ZBAW ODE ZŁEGO", ROZUMIEMY, JAKO PROŚBĘ, ABY BÓG NIE DOPUSZCZAŁ DO NAS POKUS, PRÓB, ALE OD ZŁA NAS ZACHOWAŁ. Lorem ipsum dolor sit amet, consectetuer adipiscing elit, sed diam nonummy nibh; Ut wisi enim ad minim veniam, quis nostrud exerci tation ullamcorper suscipit lobortis 0toBQc. Rys. Justyna Chowaniec Obrazki przedstawiają cztery podstawowe możliwości działania Bogu w czasie pokusy. Człowiek przedstawia alkoholika, który z jednej strony powinien konfrontować się z próbami, żeby nauczyć się żyć, a z drugiej strony wie, że jest bardzo słaby. Rys. 1. Wodzi na pokuszenie. Rys. 2. Pozwala wejść w sytuację pokusy. Rys. 3. Kusi. Rys. 4. Nie dopuszcza, aby uległ pokusie. 1. Bóg wiedzie (prowadzi) do sytuacji, która będzie pokusą (próbą). Tak Bóg zrobił z Abrahamem („Bóg wystawił Abrahama na próbę” – Rdz 22,1). Tak z Jezusem („Duch wyprowadził Jezusa na pustynię, aby był kuszony przez diabła” - Mt,4,1). Tak wiele razy z narodem wybranym w czasie wędrówki po pustyni. Odpowiadające tej czynności tłumaczenie to: „nie wódź nas na pokuszenie” (lub „nie prowadź mnie do sytuacji, która będzie pokusą”). Tak jest w tekście greckim „Ojcze nasz” (Mt 6,13; Łk 11,4). Tak tłumaczy łacińska Wulgata i wiele innych tłumaczeń, również współczesnych, w tym nasz pacierz i wersja "Ojcze nasz" z Mszy św. 2. Bóg pozwala na to, by człowiek wszedł w pokusę (próbę), albo by inni go w taką sytuacje wprowadzili. Tak było z Hiobem. Bóg wiedział, pozwolił, nie reagował. Kusił szatan. Tak było z Judaszem. Odpowiadające tej czynności tłumaczenie to: „nie pozwól nam wejść w sytuację pokusy” (lub „nie pozwól, abyśmy byli prowadzeni na pokusę”). Tak tłumaczy Biblia Paulistów: „nie dopuszczaj nas do pokusy” oraz nowa wersja francuska, obowiązująca na mszach od adwentu 2017 r.: „ne nous laisse pas entrer en tentation”. 3. Bóg sam kusi (próbuje). To nie jest prawda. O tym pisze św. Jakub: „Kto doznaje pokusy, niech nie mówi: «Bóg mnie kusi». Bóg bowiem ani nie podlega pokusie do zła, ani też nikogo nie kusi.” (1,13) Odpowiadające tej czynności tłumaczenie to: „Nie kuś nas”. Tak nikt nie tłumaczy. 4. Bóg nie pozwala nam ulec pokusie. Pokusy są, ale Bóg stara się przeszkodzić człowiekowi w ich uleganiu. Odpowiadające tej czynności tłumaczenie to: „nie dopuść (nie pozwól), abyśmy ulegli pokusie”. Tak tłumaczy Biblia Poznańska i Biblia Tysiąclecia (wyd. 5), obowiązująca w Liturgii Słowa. Takiego tłumaczenia chce Papież Franciszek („non lasciarmi cadere nella tentazione”). Podobnie i niepodobnie tłumaczą Włosi w Liturgii Słowa: „non abbandonarci alla tentazione”, co daje zamierzoną dwuznaczność: „nie opuszczaj nas w pokusę” (wersja 1?) lub ”nie opuszczaj nas w pokusie” (wersja 4?) – generalnie chodzi o to, żeby w sytuacji pokusy Bóg był przy nas. Wersja nr 1 jest językowo najbardziej poprawna (więcej argumentów w tekście „Jeszcze raz o…”). Modląc się „Nie wódź nas na pokuszenie”, proszę, by Bóg nie wystawiał nas na próbę a nie, żebyśmy w czasie tej próby nie upadli. To modlitwa matki o to, żeby Bóg nie wystawiał ją na próbę posiadania dziecka niepełnosprawnego albo śmiertelnie chorego. A nie prośba o to, żeby ona mając już takie dziecko, nie straciła wiary. Bo taka prośba jest w drugiej części; "Ale wybaw nas od złego". Tak modlił się również Pan Jezus w Ogrójcu: „Ojcze, jeśli chcesz, zabierz ode Mnie ten kielich” (Łk 22,42). Nie modlił się o to, żeby nie upaść w czasie próby, ale żeby do niej nie doszło. Obrazek 4 wydaje się najbezpieczniejszy, ale może kształtować fałszywy obraz Boga, który nie ma wpływu na próby. Tak jakby mówił: "To diabeł wszystko robi. Jedyne, co mogę, to pomóc, byście nie upadli. Więc módlcie się o to." Wtedy jednak nie ma sensu modlitwa o zdrowie dzieci czy o pokój na świecie. Wtedy niezrozumiała jest modlitwa Jezusa w Ogrojcu. I co najgorsze diabeł jawi się jako siła, którą Bóg nie może ograniczyć. Ponadto trzeba by zmienić wiele miejsc w Biblii, np. że to nie Duch prowadził Jezusa na pustynię, albo że cała Księga Lamentacji jest kłamstwem, skoro mówi, że za niewolę Babilońską odpowiedzialna jest ręka Boga a nie Babilończycy, którzy byli tylko Jego narzędziem. Obrazek nr 1 też może budować fałszywy obraz Boga, sugerując, że Bóg jest współodpowiedzialny za zło. Co jest gorsze? Obraz Boga, który współpracuje z diabłem czy obraz Boga, który nie ma na niego wpływu? Nie wiem. Wiem, że Biblia uczy, że Bóg ma moc ograniczyć działania szatana i że sam niekiedy testuje człowieka tylko dla jego dobra. Może być też i przykład z lodowiskiem. 1. Prowadzi na lodowisko. 2. Pozwala iść. 3. Popycha, żebym się przewrócił. 4. Nie pozwala, żebym upadł, jak inni mnie popchną, albo gdy sam się tego przykładu jest taki, że widzimy większy sens prób. Minus, że trudniej zrozumieć, dlaczego modlimy się, żeby nas tam nie prowadził. Ale jak ktoś złamał sobie rękę albo mu nie wychodzi, to wtedy taka prośba ma sens duży. Na koniec polecam piękną modlitwę wieczorną z Talmudu (traktat "Berachot 60b"), dzięki której łatwiej zrozumieć: "nie wódź nas na pokuszenie". "[...] Bądź wola Twoja, Panie, mój Boże,który kładziesz mnie spać w mi udział w Twoim prawie. Kieruj moje nogi do przykazań i nie kieruj ich do prowadź mnie (ואל תביאני) do grzechu, ani do nieprawości, ani do pokusy (ולא לידי נסיון), ani do panuje nade mną skłonność do dobra i niech nie panuje nade mną skłonność do zła. Wybaw mnie od upadku złego i chorób pozwól, aby niepokoiły mnie złe sny albo myśli dręczące. [...]" Nie mogę pojąć tej prośby z “Ojcze nasz”: “I nie wódź nas na pokuszenie”. Kiedy się modlę tymi słowami, staram się wkładać w nie następujący sens: “Boże, Ty znasz moją dobrą wolę i moją słabość! Racz chronić mnie przed pokusami ponad siłę! Racz chronić mnie również przed takimi pokusami, które wprawdzie nie są ponad moje siły, ale o których Ty, Boże, wiesz, że bym im uległ! A jeśli w czymś dla mojego własnego dobra muszę być kuszony, dodawaj mi sił, abym z tych pokus wychodził zwycięsko!” Taka modlitwa jest dla mnie oczywista. Jednak nie wolno mi przecież prawdy o Bogu przykrawać do moich osobistych wyobrażeń. Słowa: “I nie wódź nas na pokuszenie” wyrażają chyba jednak coś więcej. Z kolei coś mi się w środku buntuje przeciw temu, że Bóg mógłby nas kusić do złego. Proszę mi pomóc zobaczyć w tej modlitwie to “coś więcej”, czego nie umiem sam w niej zauważyć. Żeby się przygotować do tego listu, wypisałem kilkadziesiąt wypowiedzi biblijnych, w których jest mowa o kuszeniu. Przyglądam się tym tekstom i uderza mnie to, jak wiele się tam mówi o pokusach, którym został poddany Pan Jezus. Najbardziej pamiętamy kuszenie na pustyni (Mt 4,1-11). Pustynia jest przeciwieństwem raju, symbolizuje nieszczęsny stan, w jakim znaleźliśmy się wskutek grzechu. Otóż Syn Boży, podobnie bezgrzeszny jak pierwsi rodzice, był kuszony w sytuacji bez porównania trudniejszej niż oni, przychodząc bowiem do nas, wszedł w sytuację wielorako ukształtowaną przez grzech. Adam był kuszony w raju, Syn Boży był kuszony na tej straszliwej pustyni, która realnie przybrała w końcu postać krzyża. I okazało się, że nawet w tak potwornych cierpieniach nie przestał cały należeć do swojego Przedwiecznego Ojca. Patrząc na kuszenie Jezusa, najjaśniej widzimy istotę pokusy diabelskiej: diabłu chodzi o to, żeby to, co w człowieku Boże, Bogu odebrać; diabeł chciałby, żeby człowiek, na jego wzór, znalazł się poza Bogiem. Nieraz człowiekowi chodzi o to samo. Ewangelie notują kilka sytuacji, kiedy Jezus był kuszony przez ludzi. Ilekroć we współczesnym przekładzie Ewangelii czytamy, że ktoś Jezusa “wystawiał na próbę”, w oryginale znajduje się to samo słowo peirazein, któremu odpowiada nasze słowo “kusić”. W ten sposób ktoś Go kusił do niepotrzebnych cudów (Mt 16,1) albo do taktycznych raczej niż moralnych odpowiedzi na zadawane Mu pytania (Mt 19,3; 22, a nawet do jakichś zakłamanych zachowań (J 8,6). Wielu ludziom bardzo przeszkadzało to, że Jezus nie jest takim samym grzesznikiem jak oni, i Tego, który stał się podobny do nas we wszystkim oprócz grzechu, koniecznie chcieli upodobnić do siebie również w grzechu. Na szczęście nie udało im się – bo właśnie w Jezusie ostatecznie zwyciężyła w naszym świecie miłość. Jeden raz czytamy w Ewangelii, że Jezus “kusił” człowieka, ale zauważmy radykalnie odwrotny kierunek tego “kuszenia”: “Kiedy Jezus podniósł oczy i ujrzał, że liczne tłumy schodzą się do Niego, rzekł do Filipa: «Skąd kupimy chleba, aby oni się posilili?» A mówił to, wystawiając go na próbę. Wiedział bowiem, co miał czynić” (J 6,5n). Jezus jest tu podobny do matki, która swego rocznego synka stawia dwa kroki przed sobą i “kusi” do tego, żeby do niej przyszedł. Chodzi Mu o to, żeby Filip przypatrzył się samemu sobie, poznał swoją małoduszność i szerzej otworzył swoje serce na moc Bożą. Filip ma się stawać coraz więcej człowiekiem Bożym i Jezus mu w tym pomaga. Dwa obrazy starotestamentalne szczególnie przekonująco oddają charakter “pokus”, które przychodzą do nas od Boga. Żeby doprowadzić nas do dojrzałości, Bóg bywa wobec nas podobnie wymagający, ale zarazem opiekuńczy, jak orzeł, który chce swoje pisklęta nauczyć latania (Wj 19,3; Pwt 32,11). Dzisiaj powiedzielibyśmy, że Bóg bywa podobny do instruktora szkoły lotniczej, który na pewnym etapie nauki doprowadza uczniów do tego, żeby ze spadochronem na plecach wyskakiwali z samolotu. Żeby natomiast oczyścić nas z niedoskonałości, Bóg dopuszcza na nas utrapienia, w których stopniowo spala się to wszystko, co w nas pozorne i egocentryczne, ujawnia się zaś to wszystko, co w nas warte życia wiecznego: “Obrócę rękę moją na ciebie, wypalę do czysta twą rudę i usunę cały twój ołów” (Iz 1,25). W ten sposób nawet ciężkie krzywdy, jakie spotykają Bożych przyjaciół, mogą wyjść im na dobre, jak tego dowodzi historia Józefa (Rdz 37n) czy Zuzanny (Dn 13). W tym aspekcie “pokusy” – poucza Pismo Święte – próbujmy zauważać coś wręcz radosnego. “Za pełną radość poczytujcie to sobie, bracia moi – odważa się napisać Apostoł Jakub – ilekroć spadają na was różne doświadczenia” (1,2). Warto wiedzieć, że wyrazem “doświadczenie” oddano tu grecki termin peirasmós – ten sam termin, który w interesującej Pana prośbie z Ojcze nasz oddano jako “pokuszenie”. Dalej wyjaśnia Apostoł Jakub, dlaczego takie “pokusy” (“próby”, “doświadczenia”) mogą mieć w sobie coś radosnego: “Wiedzcie, że to, co wystawia waszą wiarę na próbę, rodzi wytrwałość. Wytrwałość zaś winna być dziełem doskonałym, abyście byli doskonali, nienaganni, w niczym nie wykazując braków” (1,3n). W podobnym duchu przemawia Apostoł Piotr (w tekście greckim w obu zdaniach również mamy wyraz peirasmós): “Dlatego radujcie się, choć teraz musicie doznać trochę smutku z powodu różnorodnych doświadczeń. Przez to wartość waszej wiary okaże się o wiele cenniejsza od zniszczalnego złota, które przecież próbuje się w ogniu. (…) Umiłowani! Temu żarowi, który w pośrodku was trwa dla waszego doświadczenia, nie dziwcie się, jakby was spotkało coś niezwykłego, ale cieszcie się, im bardziej jesteście uczestnikami cierpień Chrystusowych” (1 P 1,6;4,12). W Dziejach Apostolskich znajduje się świadectwo, że dla Apostołów nie była to tylko teoria, ale faktycznie starali się w ten sposób zachowywać. Czytamy tam, że kiedy po wymierzeniu im kary chłosty wracali do domu, “cieszyli się, że stali się godni cierpieć dla imienia Jezusa” (5,41). Sama możliwość takiego stanu ducha dziś przekracza nawet wyobraźnię wielu chrześcijan. I tak doszliśmy do kluczowego dla naszych rozważań pytania: Kto jest autorem na przykład tego kuszenia, jakim jest prześladowanie za wiarę – Bóg czy szatan? Otóż i Bóg, i szatan, ale zupełnie inaczej. “Oto diabeł ma niektórych spośród was wtrącić do więzienia, abyście próbie zostali poddani” (Ap 2,10; por. Łk 22,31). Wszędzie tam, gdzie ktoś bez swojej winy jest poddawany naciskom, ażeby odstąpił od dobra i czynił zło, wolno nam domyślać się bezpośredniego lub pośredniego udziału szatana, pierwszego odstępcy od Boga. Niestety, nieraz szatanowi udaje się osiągnąć swoje. Czasem nawet nie musi szukać człowieka, bo człowiek sam go szuka, na przykład poprzez niemądry stosunek do dóbr doczesnych (1 Tm 6,9). Nawet to, że ktoś przyjął słowo Boże i że ono zaczęło już w nim rosnąć, nie chroni automatycznie przed upadkiem w chwili pokusy: może się zdarzyć, że człowiek wierzący, który mało się troszczy o swoją wiarę, tak że jego duchowa gleba przemieniła się w skałę, “wierzy do czasu, a w chwili pokusy odstępuje” (Łk 8,13). Otóż jeśli szatan ma do mnie aż tak wiele dostępu, że we mnie zwycięża, to niewątpliwie dzieje się to z mojej winy: “Kto doznaje pokusy, niech nie mówi, że Bóg go kusi. Bóg bowiem ani nie podlega pokusie ku złemu, ani też nikogo nie kusi. To własna pożądliwość wystawia każdego na pokusę i nęci” (Jk 1,13). Jednego możemy być pewni, że wiara musi wykluczyć wszelkie interpretacje słów: “I nie wódź nas na pokuszenie”, które stoją w sprzeczności z powyższym stwierdzeniem Apostoła Jakuba. Bożego autorstwa pokus, które przed nami stają, wolno nam domyślać się w trzech następujących wymiarach. Po pierwsze, w wymiarze wezwania do dobrego. W ten sposób Bóg “kusił” Abrahama, kiedy wzywał go do zawierzenia swojej wszechmocy i prawdomówności. I Abraham rzeczywiście uwierzył Bogu, że ma On moc dać potomstwo bezpłodnemu małżeństwu starców, a kiedy Bóg zażądał ofiary z jego jedynego syna, Abraham nawet wtedy wierzył Mu, że jest On Bogiem życia, a nie śmierci. W ten sposób Bóg “kusi” każdego z nas, kiedy stawia przed nami zadania jakby ponad nasze siły: kiedy na przykład wielodzietnych rodziców obdarza następnym jeszcze dzieckiem albo kiedy człowieka ubogiego wzywa do okazania miłosierdzia komuś jeszcze uboższemu. Po wtóre, autorem pokus do złego jest Bóg w tym sensie, że je do nas dopuszcza. Wszystko, co się dzieje na świecie, również całe zło, dzieje się w przestrzeni Bożej Opatrzności. Nawet szatan nie potrafi do tego stopnia zbuntować się przeciw Bogu, żeby uniezależnić się od Bożej Opatrzności. Jego bunt prowadzi tylko do tego, że nie chcąc rządom Bożym poddać się w miłości, musi wypełniać wolę Bożą wbrew sobie. Jak dowiadujemy się z Księgi Hioba, szatan nie miałby mocy nas kusić, gdyby Bóg mu na to nie zezwolił – i tylko w takim stopniu i w takim zakresie może nas kusić, w jakim Bóg do tego dopuści. Otóż Bóg nie dopuściłby na nas żadnej pokusy, gdyby nie zamierzał obrócić jej na nasze dobro. Spróbujmy to zobaczyć na podanym wyżej przykładzie: Apostołowie kazali nam cieszyć się w prześladowaniach nie dlatego przecież, żeby było coś radosnego w samym fakcie prześladowań za wiarę (wręcz przeciwnie, jest to fakt ze wszech miar smutny i niepożądany!); mamy cieszyć się z tego, że mogliśmy dzięki tym prześladowaniom dać Chrystusowi dodatkowy dowód, że Go kochamy. Po trzecie, Bóg jest autorem zarówno wezwań do dobrego, jak pokus do złego jeszcze w tym sensie, że chce nam pomagać, abyśmy mogli przejść przez te próby z jak największym dla siebie pożytkiem: “Wierny jest Bóg i nie pozwoli kusić was ponad to, co potraficie znieść, lecz zsyłając pokusę, równocześnie wskaże sposób jej pokonania, abyście mogli przetrwać” (1 Kor 10,13). Zarazem nigdy dość przypominania, że stosunki człowieka z Bogiem podlegają dynamice miłości, a nie jakimś prawom zdeterminowanym na wzór tych praw, jakimi rządzi się materia. Z tego, że Bóg chce wszystko obrócić na nasze dobro i że nie chce na nas dopuścić próby ponad nasze siły, w żadnym razie nie wynika, że mamy to zapewnione automatycznie. Sam Pan Jezus z największym naciskiem nam o tym przypomniał: “Czuwajcie i módlcie się, abyście nie ulegli pokusie; duch wprawdzie ochoczy, ale ciało słabe” (Mt 26,41) – a warto sobie uprzytomnić, że słowa te wypowiedział podczas swego krwawego czuwania w Ogrodzie Oliwnym. Toteż warto zauważać w Piśmie Świętym te żarliwe modlitwy, które zanosili do Boga w chwilach próby ludzie prawdziwie Mu oddani: na przykład modlitwy upokorzonego buntem własnego syna króla Dawida (Ps 7), niewinnie skazanej na śmierć Zuzanny (Dn 13,42n), Judyty przed pójściem przeciwko Holofernesowi (Jdt 9,2-14) czy królowej Estery w momencie śmiertelnego zagrożenia narodu (Est 4,17). Przypomnijmy sobie, z jaką żarliwością modlił się Kościół apostolski w momencie prześladowań (Dz 4,24-30; 12,5). Właśnie dlatego Apostołowie potrafili radować się z tego, że prześladowania jeszcze mocniej wiążą ich z Chrystusem, bo przedtem umieli modlić się o to, żeby Bóg do tych prześladowań nie dopuścił, a przynajmniej żeby ich ochronił przed upadkiem. Nie będę stawiał kropki nad “i”. W odpowiedzi na Pańskie pytanie powiem tylko tyle: Słowa “I nie wódź nas na pokuszenie” odnoszą się do wszystkich trzech wymiarów, w których możemy mówić o Bożym autorstwie przychodzących na nas pokus i doświadczeń. Słowa te jakby streszczają w sobie wszystkie te niewyobrażalnie różnorodne modlitwy, jakie mamy prawo i powinniśmy zanosić do Boga we wszystkich trudnych dla nas momentach. Koniecznie tylko trzeba dodać, że modlitwy te zanosimy do Tego i przez Tego, który sam był kuszony: “W czym sam cierpiał będąc doświadczany, w tym może przyjść z pomocą tym, którzy są poddani próbom. (…) Nie takiego bowiem mamy Arcykapłana, który by nie mógł współczuć naszym słabościom, lecz doświadczonego we wszystkim na nasze podobieństwo, z wyjątkiem grzechu” (Hbr 2,18; 4,15). Trzy słowa w tym fragmencie, które są wyróżnione, pochodzą od czasownika peirazein. To dodatkowy argument za tym, żeby jednoczyć się z tym naszym Arcykapłanem, kiedy zanosimy do Przedwiecznego Ojca i pragniemy zrozumieć tę prośbę “I nie wódź nas na pokuszenie”. O. Jacek Salij OP, Nadzieja poddawana próbom, W drodze – Wydawnictwo Polskiej Prowincji Dominikanów W Ewangelii Mateusza 6:13, Jezus uczy nas modlić się, „I nie wódź nas na pokuszenie, ale zbaw nas ode złego”. Prawdziwa świętość jest rezultatem stoczonej bitwy. Ona nie przychodzi do „tapczanowych” Chrześcijan, którzy tylko by siedzieli i mieli pragnienie „bycia zaniesionym do nieba na kwiecistych łożach swobody i przyjemności”. Tylko wtedy kiedy toczymy walkę przeciwko naszym pokusom, i przeciwko szatanowi, możemy stać się świętymi. Możemy więc zadać pytanie, „Jeżeli diabeł jest aż taką przeszkodą dojścia do świętości, czemu Bóg go nie zniszczy?”. Odpowiedź na to pytanie jest następująca: diabeł jest w pewnym sensie niezbędny dla naszego duchowego wzrostu, tak samo jak piec jest potrzebny, aby oczyścić złoto. Tylko wtedy kiedy nasze mięśnie są wystawiane na wysiłek mogą stać się silniejsze. W innym przypadku, pozostalibyśmy grubi i wiotcy. O to samo chodzi w sferze duchowej. Potrzebujemy postawionego nam oporu, jeżeli chcemy się stać silnymi duchowo. I właśnie dlatego Bóg dopuszcza działanie szatana względem nas. Adam był bezgrzeszny – ale bezgrzeszność sama w sobie nie oznacza świętości. Adam mógł przez całe swoje życie pozostać niewinnym, a nigdy nie stałby się świętym, jeżeli nie byłby poddany próbie. Bezgrzeszność jest stanem neutralności, ale z tego stanu neutralności, aby stać się świętym, Adam musiał przejść próbę. Musiał powiedzieć „Nie” pokuszeniu, a „Tak” Bogu. Tylko wtedy mógł stać się świętym. Tak więc dlatego musiał zostać przetestowany. Niestety, powiedział „Nie” Bogu i dlatego stał się grzesznikiem. Jezus również był kuszony we wszystkim, tak samo jak i my jesteśmy (Heb. 4:15), ale to co różniło Go od Adama, to to, że On zawsze mówił „Tak” Bogu. Aby stać się człowiekiem doskonałym, takim jakim Bóg chce, aby wszyscy ludzie się stali, Jezus musiał nauczyć się posłuszeństwa z napotykanych w swoim życiu cierpień. Napotykał pokusy i przezwyciężał je, dlatego, był „doskonały” (Heb. 5:8,9). To dlatego Jezus modlił się za swoich uczniów mówiąc, „Nie proszę, abyś ich wziął ze świata, lecz abyś ich zachował od złego.” (Jana 17:15). Jezus wiedział, że oni nigdy nie staliby się świętymi, gdyby nie uciski, próby i pokusy, z którymi dane im było się zmierzyć tu na ziemi. Musimy umieć odróżnić pokusę od grzechu. Jeżeli jesteśmy nagle pokuszeni przez coś co ujrzeliśmy przypadkowo, to nie jest grzech, ale jeżeli kontynuujemy patrzenie na to co nas kusi, lub myślimy o tym, wtedy jest to już grzechem. Nie możemy zapobiec byciu kuszonym, ale z pewnością możemy dokonać decyzji o tym, żeby odwrócić nasz wzrok i myśli od tego, co nas kusi. Sposób, w jaki ćwiczymy naszą wolę, jest tym co decyduje o tym, czy jesteśmy święci, czy grzeszni. Pan Bóg nie uznaje nas za winnych podczas kiedy jesteśmy kuszeni, ale z pewnością oczekuje od nas, abyśmy te pokusy odpierali. Tak jak ktoś powiedział: „Nie jestem w stanie zapobiec lataniu ptaków nad moją głową, ale za to jestem w stanie zapobiec temu, żeby nie uwiły sobie gniazda z moich włosów”. Nie jesteś w stanie zapobiec przychodzeniu do ciebie pokus, ale za to, temu żeby nie osiedlały się one w twoim umyśle już tak! Boże Słowo nie naucza nas, abyśmy stawiali czoła tak wielu pokusom jak to tylko możliwe, aby tylko pokazać jakim jest się silnym. Nie. My mamy uciekać od pokus. Paweł mówił Tymoteuszowi, aby uciekał od miłości do pieniędzy, zalotnych kobiet i od wszystkiego, co by go oddalało od Boga. Nasze nastawienie do pokus powinno wyglądać w następujący sposób: „Pozwól, abym trzymał się z dala od tego, tak daleko jak to tylko możliwe”. Nie powinniśmy być jak małe dzieci, które sprawdzają jak blisko mogą podejść do zbocza klifu, a jednak nie spaść z niego, lub jak blisko krawędzi peronu możemy podejść, żeby pociąg mimo wszystko nas nie potrącił. Nie jest to rada jaką dałby rozsądny rodzic swojemu dziecku. My mówimy swoim dzieciom, aby trzymały się z dala od takich niebezpieczeństw. To samo mówi nam Bóg Ojciec. Ta modlitwa tak naprawdę znaczy, „Ojcze nie pozwól, abym musiał się zmierzyć z pokusami, które będą dla mnie zbyt silne”. Jest to płacz tego, który zdaje sobie sprawę, że jego ciało jest słabe i wie, że łatwo może upaść. Kontynuując rozważanie tej modlitwy, „I nie wódź nas na pokuszenie (które jest dla nas zbyt silne)” – jest to prośba, „Ale nas zbaw ode złego”. Słowo „zbaw” może być sparafrazowane jako „Przyprowadź nas do siebie”. Tak więc modlitwa brzmi „Przyprowadź nas do siebie, zabierając nas od złego”. I Bóg, i diabeł, odciągają ludzi w dwa przeciwne kierunki. My mówimy, „Ojcze, czuję pociąg ku złemu gdzieś wewnątrz mego ciała, ale nie pozwól mi podążać tą drogą. Nie chcę się temu poddać. Proszę przeciągnij mnie na swoją stronę”. Ta tęsknota i głód bycia wciągniętym na drogę Bożą są niezbędne do życia w zwycięstwie nad grzechem. Jednym powodem, dla którego obietnica w Rzymian 6:14 – „Albowiem grzech nad wami panować nie będzie”, nie jest spełniona w życiu wielu Chrześcijan jest to, że głęboko w ich sercach nie jest wystarczająco dużo głodu wolności od grzechu. Oni nie wykrzykują, „O Panie, uwolnij mnie od grzechu za wszelką cenę”. Oni nie są tego spragnieni. Zapewne by tak krzyczeli gdyby np. byli poważnie chorzy. Lecz oni nie uważają, że grzeszenie jest tak samo złe jak bycie chorym! Nic dziwnego, że zostają pokonani. W Księdze Wyjścia 2:23-25 jest napisane,” Po upływie długiego czasu umarł król egipski. Jednak Izraelici jęczeli z powodu ciężkiej pracy i narzekali, a ich wołanie o pomoc z powodu ciężkiej pracy dotarło do Boga. I usłyszał Bóg ich narzekanie. I wspomniał Bóg na swoje przymierze z Abrahamem, Izaakiem i Jakubem. I wejrzał Bóg na Izraelitów: Bóg ujął się za nimi.”. W takiej sytuacji Bóg i za nami się ujmie. Pan mówi. „A gdy mnie będziecie szukać, znajdziecie mnie. Gdy mnie będziecie szukać całym swoim sercem.” (Jr. 29:13). Jest zasada w Piśmie, coś co jest cenne i chcielibyśmy dostać to od Pana, musimy najpierw czuć tego głód i pragnienie. Tylko wtedy uczymy się wystarczająco to doceniać. Tak samo Pan Bóg czeka aż będziemy mieli głód i pragnienie, i dopiero wtedy daje nam to, czego tak naprawdę pragniemy. Życie Chrześcijańskie jest bitwą przeciwko szatanowi. I jest to prawdziwa wojna, szatan ma w nas jednego ze swoich agentów – nasze ciało. Od czasu kiedy nasze ciało przechodzi na stronę jego wroga, on będzie robił wszystko, co tylko mogłoby zapobiec naszemu efektywnemu walczeniu przeciwko szatanowi. Nigdy o tym nie zapominaj. Właśnie dlatego musimy pragnąć pełnego uwolnienia od naszego ciała, jeżeli chcemy przezwyciężyć szatana. Jest wielu wierzących, którzy modlą się, „O Panie, chroń mnie przed całym złem pochodzącym od diabła i innych ludzi”, ale i tak nadal karmią swoje ciało (agenta wroga) poprzez dostarczanie mu wszystkiego czego tylko zechce. W takim wypadku Bóg nie może nas uwolnić od całego zła. Pragnijmy najpierw uwolnienia od cielesnych pożądań, a wtedy przezwyciężenie szatana będzie już dla nas łatwą rzeczą. Wtedy odkryjemy, że żadne zło ze strony człowieka, ani demonów nie jest w stanie nas dotknąć. Zac Poonen EWANGELIARZ NIEDZIELNY, 24 lipca 2022 XVII NIEDZIELA ZWYKŁA Łk 11, 1-13 Jezus, przebywając w jakimś miejscu, modlił się, a kiedy skończył, rzekł jeden z uczniów do Niego: «Panie, naucz nas modlić się, tak jak i Jan nauczył swoich uczniów». A On rzekł do nich: «Kiedy będziecie się modlić, mówcie: Ojcze, niech się święci Twoje imię; niech przyjdzie Twoje królestwo! Naszego chleba powszedniego dawaj nam na każdy dzień i przebacz nam nasze grzechy, bo i my przebaczamy każdemu, kto przeciw nam zawini; i nie dopuść, byśmy ulegli pokusie». Dalej mówił do nich: «Ktoś z was, mając przyjaciela, pójdzie do niego o północy i powie mu: „Przyjacielu, pożycz mi trzy chleby, bo mój przyjaciel przybył do mnie z drogi, a nie mam co mu podać”. Lecz tamten odpowie z wewnątrz: „Nie naprzykrzaj mi się! Drzwi są już zamknięte i moje dzieci są ze mną w łóżku. Nie mogę wstać i dać tobie”. Powiadam wam: Chociażby nie wstał i nie dał z tego powodu, że jest jego przyjacielem, to z powodu jego natręctwa wstanie i da mu, ile potrzebuje. I Ja wam powiadam: Proście, a będzie wam dane; szukajcie, a znajdziecie; kołaczcie, a zostanie wam otworzone. Każdy bowiem, kto prosi, otrzymuje; kto szuka, znajduje; a kołaczącemu zostanie otworzone. Jeżeli któregoś z was, ojców, syn poprosi o chleb, czy poda mu kamień? Albo o rybę, czy zamiast ryby poda mu węża? Lub też gdy prosi o jajko, czy poda mu skorpiona? Jeśli więc wy, choć źli jesteście, umiecie dawać dobre dary swoim dzieciom, to o ileż bardziej Ojciec z nieba udzieli Ducha Świętego tym, którzy Go proszą». Opowiedziane dziś – w pierwszym czytaniu – typowo orientalne, „targowanie się” Abrahama z Bogiem w sprawie ratowania Sodomy i Gomory przed karą może nam wydać się nieco zaskakujące. I tak jest z pewnością. Z tego jednak, co było znacznie bliższe czytelnikom sprzed blisko czterech tysiącleci, pozostają także dla nas trwałe wskazania. Przy całym szacunku, z jakim Abraham wytrwale ponawia swoje prośby, czyni on to w przekonaniu, że ma do tego pełne prawo jako zaszczycony bliskością Boga, który może jeszcze zmienić decyzję. Ufność Abrahama opiera się na tym, że Bóg nie może wygubić sprawiedliwych razem z niepoprawnymi grzesznikami. Taka podstawa naszej ufnej modlitwy błagalnej jest zawsze aktualna: Bóg jako miłosierny daje nam zawsze szansę wysłuchania. Inną sympatyczną cechą Abrahama w ponawianych prośbach jest jego żywe poczucie solidarności z ludźmi jakoś zagrożonymi: on szczerze jest zatroskany o ich los i chciałby im go zaoszczędzić. Modlitwa Pańska, modlitwa Ojcze nasz, jest nam bardzo dobrze znana. Znamy ją na pamięć. Powtarzamy ją wspólnie na głos każdej niedzieli. Często powtarzamy ją mechanicznie. Czasem odmawiamy ją ze szczerym sercem. Modlitwa ta jest nam bardzo bliska, a jednak wiele jej słów pozostaje dla nas tajemniczych. Czytany dziś fragment Ewangelii jest jednym z dwóch wersji opowieści o tym, jak Jezus nauczył modlitwy swoich uczniów. Każda z opowieści ma trochę inną wersję Modlitwy. Jedna wersja, najbardziej popularna, znajduje się w Ewangelii Mateusza. Tam w czasie Kazania na Górze, Jezus jest przedstawiony jako Nowy Mojżesz, który przynosi swoim uczniom Nową Naukę i nową relację z Bogiem. Przekazuje on słowa modlitwy, którą wszyscy znamy na pamięć i którą na każdej Eucharystii wspólnie powtarzamy. Jest jednak jeszcze druga wersja tej modlitwy, którą dziś czytamy. Jest ona krótsza i znajduje się w Ewangelii Łukasza. Jezus w czasie wędrówki pomiędzy miejscowościami modlił się w samotności. Gdy skończył, zaciekawieni uczniowie poprosili swojego mistrza, aby nauczył ich, jak mają się modlić. Jezus był Mistrzem duchowym swoich uczniów, był nauczycielem. Nauczyciel to nie tylko ten, który przekazuje wiedzę, ale to ten, który również uczy jak żyć, jak postępować, co jest prawdziwą wartością. I Jezus przekazuje uczniom słowa, którymi mogą modlić się do Boga. Ojcze, niech się święci Twoje imię W modlitwie pragniemy, aby imię Boga pozostało święte. Słowo „święty” we współczesnym świecie straciło swoje prawdziwe znaczenie. Współcześnie słowo „święty” kojarzy nam się z pojedynczymi osobami, które w swoim życiu były pobożne i moralne. Świętym jest ten, który wiedzie etyczne życie, jest wierny swoim ideałom i zasadom, podąża całym swoim życiem za Bożym prawem. Jeżeli tak rozumiemy słowo „święty” to nie sposób zrozumieć, co miało by znaczyć zdanie „święć się imię Twoje”. Gdy jednak czytamy uważnie Biblię dostrzegamy, że słowo „święty” oznacza „wyjątkowy”, „niecodzienny” i „niepojęty”. Bóg jest święty, ponieważ jest „Całkowicie Inny”, wyróżnia się od wszystkiego, co nas otacza. Jest tajemniczy, jest fascynujący. Jego objawienie jest wstrząsające i przemieniające człowieka. Jeżeli więc pragniemy, aby imię Boga pozostało święte, to pragniemy, aby słowo „Bóg” pozostało wyjątkowe, aby nie stało się czymś zwykłym, potocznym, banalnym. Aby nie straciło swojej mocy. Stary Testament wiedział jak ważna jest świętość imienia Boga. Jak ważnym było to, żeby nie nadużywać, nie brać imienia Boga nadaremno. Żyd nie mógł nawet wypowiadać imienia Boga na głos, gdyż słowo to utraciłoby swoją wyjątkowość. Stałoby się tylko jednym z wielu słów. I w dzisiejszych czasach widzimy bardzo dobrze, jak słowo „Bóg” traci swoją wyjątkowość. Dla wielu współczesnych „religia” jest tylko zabobonem i przesądem. Dla wielu słowo „Bóg” przestało być święte. W naszej modlitwie pragniemy, aby imię Boga zachowało swoją moc i pozostało wyjątkowe. Niech przyjdzie Twoje Królestwo W modlitwie pragniemy, aby nastało Boże Królestwo. Królestwo Boże jest jednym z głównych tematów nauczania Jezusa. Jezus jako mistrz pomaga swoim uczniom odnaleźć drogę do Królestwa. Pomaga dostrzec Królestwo Boże, które już tutaj pojawia się w naszym życiu. Nie każdy je dostrzega, nie każdy może do niego wejść. Ale jest ono na wyciągnięcie ręki. Królestwo Boże jest spełnieniem naszego życia i naszej historii. Zarówno całego ludu, jak i pojedynczych osób. Jest poczuciem sensu dla całego dotychczasowego życia. W Królestwie człowiek zostaje wybawiony od wszelkiego zła i od winy. Kończy się panowanie zła, zaczyna się panowanie dobra. Następuje wyczekiwana sprawiedliwość. Smutek przemienia się w radość. I to właśnie Królestwa Bożego nasze serca pragną. I to właśnie o Królestwo prosimy, aż przyjdzie. I nie dopuść, abyśmy ulegli pokusie Słowa te stały się w ostatnich latach przedmiotem burzliwych dyskusji. Pytanie, jakie stawiano i nadal się stawia dotyczy tłumaczenia tego zdania. „Nie wódź nas na pokuszenie” czy „nie dopuść, abyśmy ulegli pokusie”? W różnych tłumaczeniach mamy różne wersje. Kilka lat temu papież Franciszek ogłosił, że słowa, które tradycyjnie tłumaczono jako „nie wódź nas na pokuszenie” powinny zostać tłumaczone właśnie jako „nie dopuść, abyśmy ulegli pokusie”. Ma za tym przemawiać przekonanie, że przecież nie Bóg kusi człowieka. Nie prowadzi nikogo do pokuszenia, do ryzyka, do zła. Bóg jedynie chroni przed pokusą. Nie wszyscy zgodzili się jednak z propozycją papieża. Wśród badaczy pojawiły się różne głosy. Jest to tajemniczy wątek, podobnie jak tajemnicza jest obecność zła na naszym świecie. W naszej modlitwie wyrażamy pragnienie, aby Bóg oszczędził nas przed próbą. Aby nie wystawiał nas na próbę. W Biblii znamy bohaterów, którzy byli wystawiani na liczne próby. Abraham został wystawiony na próbę, jak daleko sięga jego posłuszeństwo. Hiob stanął przed próbą, jak daleko sięga jego oddanie. Jezus był kuszony na pustyni, czy wykorzysta swoją wyjątkowość dla własnego zysku i własnej chwały. Z lektury Pisma wiemy, że im bliżej Boga się znajdujemy, tym więcej pokus i prób czyha na nas. Pamiętajmy więc: modlitwa ma ogromną moc. Modlitwa potrafi przemienić świat, ponieważ modlitwa potrafi przemienić nas. I takiej modlitwy nauczył Jezus swoich uczniów. I takiej modlitwy uczy nas. Wszechmogący i niepojęty Boże, do Ciebie się modlimy, bo pragniemy Twojej obecności, pragniemy Twego Ducha. Prosimy Cię, abyś zbawił nas od rutyny i pustego zwyczaju, gdy wypowiadamy Twoje imię. Prosimy Cię, abyś przypominał nam o swojej obecności, o tym, że jako Stwórca kryjesz się za każdym stworzeniem i każdym darem, który otrzymujemy. Prosimy Cię, abyś wlewał siłę i odwagę w nasze serca. Abyśmy nie wstydzili się prosić o pomoc i abyśmy umieli szukać wsparcia. Prosimy Cię, abyś miał w opiece naszych bliskich, nasze rodziny i naszych przyjaciół. Prosimy Cię, abyś przypominał nam, że Twoim ostatnim słowem jest słowo miłości, akceptacji i przebaczenia. A gdy nie potrafimy zwrócić się do Ciebie w modlitwie, gdy nie potrafimy znaleźć odpowiednich słów, przypominaj nam, że Ty słyszysz nasze serca i wiesz, co znajduje się w naszych duszach. I wysłuchaj nas, gdy w ciszy zanosimy do Ciebie błagania naszych serc I wysłuchaj, gdy modlimy się słowami, których nauczył nas Jezus, nasz Zbawiciel. Amen. Nie Bóg prowadzi nas do złego, skoro mówimy „I nie wódź nas na pokuszenie”? – czytamy w „Wykładzie pacierza” świętego Tomasza z VII NIE WÓDŹ NAS NA POKUSZENIE74. Są ludzie, którzy chociaż zgrzeszyli, jednak pragną otrzymać przebaczenie swoich grzechów i dlatego wyznają je i czynią pokutę. A jednak nie przykładają się należycie do tego, by znowu nie wpaść w grzechy. Takie postępowanie nie jest konsekwentne, bo z jednej strony opłakują swoje grzechy, pokutując za nie, z drugiej strony, grzesząc, gromadzą to, co opłakują. I dlatego mówi Izajasz (1,16): „Obmyjcie się, czystymi bądźcie, usuńcie złość myśli waszych sprzed oczu moich, przestańcie źle czynić”. I dlatego, jak już powiedzieliśmy wyżej, Chrystus w poprzedniej prośbie uczył nas prosić o przebaczenie za grzechy, w tej natomiast, gdy mówi „I nie wódź nas na pokuszenie”, uczy nas prosić, byśmy mogli unikać grzechów, to jest abyśmy nie byli prowadzeni na pokusę, przez którą wpadamy w Co się tyczy tej prośby, rozważmy trzy rzeczy: po pierwsze, co to jest pokusa, po .drugie pytamy, jak człowiek jest kuszony i przez kogo, po trzecie, jak zostaje uwolniony od do sprawy pierwszej, trzeba wiedzieć, że kusić to nic innego, jak doświadczać czy próbować. Stąd kusić kogoś znaczy wystawiać na próbę jego cnotę. Cnota jest wystawiana na próbę, czyli próbowana w dwojaki sposób, jako że dwóch rzeczy wymaga cnota ludzka: pierwszy dotyczy dobra, które ma zostać wykonane; drugi dotyczy zła, którego ma unikać: „Odwróć się od złego, a czyń dobrze” (Ps 34[33],15). Cnota jest więc próbowana raz ze względu na to, czy ktoś dobrze czynił, raz ze względu na to, czy przestał czynić chodzi o pierwszy sposób, to człowiek poddany zostaje próbie, czy jest w nim gotowość do dobrego, na przykład do postu czy czegoś w tym rodzaju. Wtedy cnota twoja jest wielka, gdy jesteś chętny do czynienia dobrze. I w ten właśnie sposób Bóg próbuje czasem człowieka, nie dlatego, że jego cnota jest przed Nim ukryta, ale aby wszyscy ją poznali i aby wszystkim został dany przykład. Tak Bóg wystawił na próbę Abrahama (Rdz 22,2) i Hioba (Hi 1,12). I tak Bóg często spuszcza utrapienia na sprawiedliwych, aby, gdy je znoszą cierpliwie, okazała się ich cnota, i aby w niej wzrastali: „Kusi was Pan Bóg wasz, aby jawne było, czy Go miłujecie, czy nie” (Pwt 13,4). Tak Bóg kusi, prowokując do czynienia Jeśli chodzi o drugi sposób, to cnota jest próbowana przez pobudzenie do zła. I jeśli się człowiek dobrze opiera i nie przyzwala, wtedy jego cnota jest wielka: jeśli zaś ulegnie pokusie, wtedy cnota jego jest już żadna. W ten sposób jednak Bóg nie kusi nikogo, bo jak mówi św. Jakub (1,13): „Bóg nie podlega pokusie do złego i sam nikogo nie kusi”. Lecz człowiek jest kuszony przez własne ciało, przez szatana i przez Przez ciało jest kuszony w dwojaki sposób. Najpierw, bo ciało popycha go do zła — szuka bowiem zawsze swoich przyjemności, czyli cielesnych, często połączonych z grzechem. Ten zaś, kto trwa w przyjemnościach cielesnych, zaniedbuje duchowe: „Każdego kusi pociąg i przynęta pożądliwości” (Jk 1,14). Następnie kusi ciało, aby odwrócić się od dobra. Duch bowiem z siebie samego zawsze cieszy się dobrami duchowymi, ale ociężałe ciało przeszkadza duchowi: „Ciało podległe skażeniu, obciąża duszę” (Mdr 9,15), „Raduję się z Prawa Bożego jak przystało na człowieka wewnętrznego, a widzę inne prawo w członkach moich, sprzeczne z prawem umysłu mego, poddające mię w niewolę pod prawo grzechu, które jest w członkach moich” (Rz 7,22-23).Lecz ta pokusa, to znaczy spowodowana przez ciało, jest bardzo poważna, gdyż nasz nieprzyjaciel, czyli ciało, jest z nami złączone i — jak mówi Boecjusz — żadna zaraza nie szkodzi dotkliwiej niż nasz domowy przyjaciel. I dlatego przeciw niemu trzeba czuwać: „Czuwajcie i módlcie się, abyście nie wpadli w pokusę” (Mt 26,41).78. Najsilniej jednak kusi szatan. Bowiem po ujarzmieniu ciała powstaje ktoś inny, to jest szatan, przeciwko któremu czeka nas ciężka walka, jak mówi Apostoł w Liście do Efezjan (6,12): „Albowiem prowadzicie walkę nie z ciałem i krwią, ale przeciwko książętom i władzom, przeciw rządcom świata tych ciemności”. I dlatego jasno nazwany jest Kusicielem: „Aby snadź Kusiciel nie skusił was” (1 Tes 3,5).W pokusie zaś postępuje w sposób bardzo chytry. On bowiem, jak dobry wódz wojska, który oblega zamek, rozważa słabości tego, którego ma pokonać, i stara się go uderzyć z tej strony, z której człowiek jest kusi w tej dziedzinie, do której człowiek po ujarzmieniu ciała jest bardziej skłonny, na przykład do gniewu, pychy i innych grzechów duchowych: „Przeciwnik wasz, szatan, jak lew ryczący krąży, szukając, kogo by pożreć” (1 P 5,8).79. Szatan zaś kusząc, czyni dwie rzeczy: najpierw nie skłania kuszonego do jakiegoś oczywistego zła, lecz do czegoś, co ma pozory dobra, by na samym początku choć troszkę odstąpił od swego postanowienia, bo potem łatwo będzie doprowadzić go do grzechu, gdy już się nieco ugiął: „Sam szatan przybiera postać anioła światłości” (2 Kor 11,14). Następnie zaś, gdy doprowadzi do grzechu, tak go wiąże, by nie pozwolić mu podnieść się z grzechów: „Ścięgna jego są powikłane” (Hi 40,17). Tak więc dwie rzeczy czyni szatan: zwodzi i zwiedzionych trzyma w Świat zaś kusi w dwojaki sposób. Najpierw przez zbytnie i nieumiarkowane pożądanie rzeczy doczesnych: „Korzeniem wszelkiego zła jest chciwość” (1 Tm 6,10). Następnie przez lęk prześladowców i tyranów: „Jesteśmy ogarnięci ciemnościami” (Hi 37,19); „Wszyscy, którzy chcą żyć pobożnie w Jezusie Chrystusie, prześladowanie będą cierpieć” (2 Tm 3,12); „Nie lękajcie się tych, którzy zabijają ciało” (Mt 10,28).81. W ten sposób stwierdziliśmy, co to jest pokusa, w jaki sposób człowiek jest kuszony i przez kogo. Teraz zaś trzeba zobaczyć, jak człowiek jest od niej wyzwalany. Trzeba zwrócić uwagę na to, że Chrystus uczy nas prosić, nie abyśmy nie byli kuszeni, lecz abyśmy nie byli wiedzeni na pokuszenie. Jeśli bowiem człowiek zwycięży pokusę, zasługuje na wieniec zwycięstwa, i dlatego powiedziano:„Uważajcie to za wielką radość, bracia, kiedy wpadacie w różne pokusy” (Jk 1,2). „Synu, przystępując do służby Bożej (…) przygotuj duszę na pokusę” (Syr 2,1), „Błogosławiony mąż, który zniesie pokusę, bo utwierdziwszy się otrzyma wieniec żywota” (Jk 1,12).I dlatego Pan uczy nas prosić, abyśmy nie byli wprowadzeni w pokusę przez zgodę: „Pokusa nie jęła się was inna, jak ludzka” (1 Kor 10,13). Bowiem być kuszonym jest rzeczą ludzką, ale zgadzać się na nią jest rzeczą Lecz czy to nie Bóg prowadzi nas do złego, skoro mówimy „I nie wódź nas na pokuszenie”? Twierdzimy, że o Bogu można powiedzieć, że prowadzi do zła, przyzwalając na nie, jeśli z powodu licznych grzechów zabiera człowiekowi swoją łaskę, a po jej zabraniu człowiek popada w grzech. I dlatego śpiewamy w Psalmie: „Gdy ustanie siła moja, nie opuszczaj mnie” (71 [70],9). Bóg prowadzi człowieka przez ogień miłości, aby nie wpadł w pokuszenie, bo nawet najmniejszy stopień miłości może oprzeć się jakiemukolwiek grzechowi: „Wody mnogie nie mogły usunąć miłości” (Pnp 8,7). Prowadzi go także w tym celu przez światło umysłu, którym pouczył nas o tym, co mamy czynić, bo jak mówi Filozof, każdy grzeszy z nieświadomości: „Dam tobie rozum i nauczę cię” (Ps 32[31],8). O to prosił Dawid, gdy mówił: „Oświeć oczy moje, bym kiedy nie zasnął na śmierć, by kiedy nie rzekł nieprzyjaciel: »Przemogłem go«” (Ps 13[12], 4-5)83. To zaś otrzymujemy przez dar rozumu. Gdy więc nie dajemy przyzwolenia pokusie, zachowujemy czyste serce, o czym mówi św. Mateusz (5,8): „Błogosławieni czystego serca, albowiem oni Boga oglądać będą”. A więc przez to dochodzimy do oglądania Boga. Oby Bóg nas do niego św. Tomasz z Akwinu – „Wykład pacierza”. św. Tomasza z Akwinu. źródło: more:

i nie wódź nas na pokuszenie